Jakub Skibiński –człowiek, któremu muzyka w duszy gra.

Pewnie niewiele osób wie o tym, że w naszym małym Jedliczu znajduje się profesjonalne studio nagrań Jacob Sound Studio, którego właścicielem jest Jakub Skibiński – absolwent naszej szkoły.

Już w gimnazjum wiedziałeś, że w przyszłości chcesz się zająć akustyką, czym się więc kierowałeś wybierając naszą szkołę ? 

 JS: Szczerze, ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Ale chyba tym, że w pobliżu nie było szkoły, która byłaby odpowiedzią na moje zainteresowania.  Nie chciałem wtedy wyjeżdżać z Jedlicza, więc wybrałem szkołę najbliższą. I choć nie było to zgodne z moimi zainteresowaniami- nigdy tego nie żałowałem.

 Czy jest jakieś wspomnienie ze szkołą, które Ci szczególnie utkwiło w pamięci?

JS: Tak, wiele rzeczy. Chyba najbardziej utkwiły mi w pamięci wszystkie wydarzenia, w których mogłem się realizować. Wszystkie edycje Koncertu Charytatywnego, czy Pikników Motoryzacyjnych. Na prawdę miło wspominam te chwile. Moja samorealizacja wówczas była bardzo duża, i mnie to bardzo cieszyło, że mogłem robić coś, co kocham w szkole, do której uczęszczam. Dużo lepiej mi to szło, niż nauka.. (hahaha)

Równie tak samo mocno utkwiły mi w pamięci spotkania w szkolnej bibliotece - praktycznie na każdej przerwie między lekcjami. Nie zapomnę tego.

Jakie były początki Twojej przygody z dźwiękami? Co  Cię zainspirowało?

JS:  Zainspirował mnie mój brat. Bardzo dawno temu, kiedy ze swoim pierwszym zespołem muzycznym grał próby u nas w garażu za domem, jako mały chłopiec chodziłem tam, obserwowałem ich, podsłuchiwałem i interesowałem się wszystkim co tam się działo. Do dziś pamiętam słowa mojego brata- „kiedyś zostaniesz naszym technicznym” (haha). No i dużo się nie pomylił tak na prawdę. A tak całkiem na serio zacząłem już w gimnazjum stawiać pierwsze kroki w tym kierunku. Kompletowanie sprzętu na dyskoteki, początki jako DJ na dyskotekach, interesowanie się co jak się podłącza, jak to działa i dlaczego. Zarówno w gimnazjum, jak i technikum, byłem tym chłopakiem od nagłośnienia szkolnych apelów i szkolnych wydarzeń (śmiech). W 2010 roku można powiedzieć, że moja pasja zaczęła przybierać niesamowitego tempa. Przybywało mi sprzętu i umiejętności nabywanych metodą prób i błędów. Uczyłem się  planować jak coś zrobić by efekt był taki jakiego  ktoś ode mnie oczekiwał, i przy tym wszystkim miałem niebywałą radochę, jakbym obsługiwał co najmniej Eurowizję :)

Kolejną inspiracją w moim życiu był mój bardzo dobry przyjaciel Mateusz Młodziński. Dzięki niemu jeszcze bardziej zainteresowałem  się dziedziną realizacji dźwięku.

Czy po Technikum podjąłeś naukę w tym kierunku?

JS: Tak kontynuowałem naukę w Akademii Realizacji Dźwięku w Warszawie - oddział Jaworznie. Obecnie jestem licencjonowanym realizatorem dźwięku.

 Czym się teraz zajmujesz ? 

 J.S. Dużo by wymieniać. Obecnie prowadzę własną działalność gospodarczą w dziedzinie usług realizacji nagrań dźwiękowych we własnym studio nagraniowym. Przed pandemią w sezonie letnim obsługiwałem bardzo dużą ilość różnych eventów, koncertów na żywo w plenerze, i nie tylko,  jako realizator dźwięku. Na dzień dzisiejszy jest takich wydarzeń dużo mniej, ale mam nadzieję, że powoli będzie to wracać. Jestem właścicielem  studia nagraniowego Jacob Sound Studio. Czynnie muzykuję. Jestem perkusistą. Gram w zespole Boleo & Follow The Riddim. Czas pandemii to dla mnie czas refleksji na temat mojej przyszłości (co robić dalej, jak się rozwijać, w którą stronę iść). Oprócz realizacji dźwięku zająłem się realizacją  transmisji na żywo oraz branżą realizacji materiałów Video. Mam na koncie wiele  transmisji na żywo do Internetu i ciągle cały czas tego przybywa, i przybywa. Jest na to zapotrzebowanie na rynku. Rozpocząłem również pracę na małych planach filmowych do lokalnych produkcji jako dźwiękowiec.

Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy ? 

JS: Chyba stres. Sprzęt zawodzi, ale zawsze jest jakieś wyjście z danej sytuacji. Trzeba poznać siebie samego, i nie dać się ponieść negatywnym emocjom podczas pracy. Choć to nie jest takie łatwe (przynajmniej w moim przypadku).

Poza tym, że zajmujesz się obróbką dźwięku, również „tworzysz dźwięki” – jesteś perkusistą w zespole  Boleo & Follow The Riddim. Od kiedy zaczęła się Twoja muzyczna przygoda - jako perkusisty ? W jakich zespołach grałeś ?

JS: Moja przygoda z perkusją zaczęła się bardzo dawno, jak dobrze pamiętam, to około 2004 roku. Wtedy pierwszy raz chwyciłem za pałki i zasiadłem za zestaw perkusji mojego brata pod jego nieobecność. Wówczas, nie mając żadnej wiedzy na temat grania, zacząłem wydobywać pierwsze dźwięki z instrumentu, który mnie bardzo przyciągał. Jedynymi wskazówkami jak grać były filmiki, które brat mi przegrał na płyty CD z występami różnych, światowej klasy perkusistów. Notorycznie je oglądałem.. Nie wiem dlaczego, ale bardzo się wtedy wstydziłem zapytać brata, czy mogę pograć na jego perkusji. Dlatego zawsze grałem pod jego nieobecność (śmiech). W międzyczasie również chodziłem przez (krótko) na lekcje gry na pianinie. Potem nastąpiła duża przerwa w jakimkolwiek muzykowaniu w moim życiu. Aż do 2008 roku, kiedy dołączyłem do pierwszego w moim życiu zespołu Alla Wi. Zespół został utworzony przez wspomnianego wyżej mojego przyjaciela Mateusza Młodzińskiego. No i wtedy się zaczęło… Od tamtego czasu gram do tej pory bez przerwy. 

 Czy jest ktoś kto według Ciebie znacząco wpłynął na Twoje życie? 

 JS: Bez wątpienia jest to mój tato. Zawsze mnie wspierał w tym co robię, i wspiera mnie do tej pory. Zawsze mi kibicuje i pomaga. Daję mi przykład, jak sukcesywnie realizować się w tym co się kocha. Mój tato sam w młodości miał wiele pasji, w których się bardzo mocno realizował. Pokazał mi, w jaki sposób iść na przód przed siebie i robić to co się kocha. Do końca świata będzie on dla mnie wzorem do naśladowania. Drugą osobą jest mój brat. To właśnie on postawił bardzo mocny fundament pod moją pasję, i pod to co czym się dziś zajmuję.

Co uznajesz za swój największy sukces?

 JS: Hmmmmm… na pewno swój upór maniaka w podążaniu własną ścieżką w kierunku wymarzonego zawodu. Tak na prawdę nie wiem na czym się tutaj skupić, gdyż wymieniać można by było jeszcze wiele rzeczy.. Ale chyba swój własny upór w dążeniu do celu jest tutaj kluczem, który przyczynił się do wielu sukcesów na moim koncie.

Jakie plany na przyszłość ?

J.S. Na pewno dalej się rozwijać w branży, poszerzać horyzonty, gdyż technologia w dzisiejszych czasach zmienia się w zawrotnym tempie. Rozwijać sukcesywnie na pewno własną działalność Audio-Video i docierać do jeszcze większego grona odbiorców. I chyba na razie tyle :) 

I tego życzymy Jakubowi z całego serca.